Kategorie
Wpisy tekstowe

Co u nas po przerwie.

Witajcie po długiej pisarskiej przerwie. ;D

Radzę nie spodziewać się niczego nadzwyczajnego, ale ponieważ jest to pierwszy weekend, podczas którego mogliśmy naprawdę odpocząć i nacieszyć się sobą, to udało mi się wyłuskać kilka godzin nocnych, żeby coś naskrobać.

Więc tak, od czego by tu zacząć. Ponad miesiąc temu, doszły mnie słuchy, że to nasze, kitkowe życie, nie jest tak różowe i wspaniałe, jak to jest opisywane na blogu, zatem spieszę z informacją, zwrotną, jakoby treść tego zarzutu jest bynajmniej nie na miejscu i nigdy nie była i nie będzie aktualna, gdyż kochamy się długo i zdrowo, tak jak zalecano w podcaście o takim samym tytule :P🤣 miesiąc mija, ja niczyja…A nie, no przecie mam męża. A no właśnie, i z tym mężem, moi drodzy, ten miesiąc mieliśmy tak intensywny, że już nie wiem co i kiedy było. Na pewno na początku lipca był zlot kawożłopów w Siedlcach, gdzie poznaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi, a w tym oczywiście cofee doctora. Brakowało mi takiego otwarcia na zupełnie nowe środowisko, chociaż może ciutkę mniej ekstrawaganckiego, ale to się wytnie…:D i tak was kocham, jeśli to czytacie i tak…Zgadzam się ze stwierdzeniem: "Było jak było, jest jak jest, będzie jak będzie". 😀 słodkości prosto z Czech się kończą, więc Andisie, prosimy o wsparcie! 😀 A, coffiku, zielona kawa też się kończy, także, bier się do roboty!

Za nami także rodzinny grill, na którym, moją własną, osobistą kochanką została moja chyba, przyszła bratowa…Aga, ja nadal pamiętam ten twój proszek do prania, czy tam płyn do płukania i tak, nadal cię kocham i czekam na ten nasz babski wieczór…:D. A Och i Ach Sylwi Grzeszczak poleci na tym wieczorze jako jedyna piosenka zapętlona osiem razy po dwa razy xd.

Mieliśmy też, trochę wątpliwą, ale przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu o nazwie oblężenie Malborka. Lata, lata wsecz, to było coś…Tyle straganów i wydarzeń, a teraz kazali sobie płacić nawet za wejście do strefy straganów, dobrze, że nie za oddychanie. Nie wspominając już o zapewnie bardzo wysokich cenach za bilety na pokazy tych słynnych walk rycerskich, które lata wstecz były o niebo lepsze, z narracją pani Krystyny Czubówny i Roberta Gonery, aaaale to tam…Się wytnie, bo po co takie widowisko niewidomemu, chyba tylko nagrać binauralnie, żeby było śmisznie. 😛 i tak coś tam ponagrywaliśmy, więc pamiątka jest.

Odwiedziliśmy też w zeszłym tygodniu jarmark dominikański i byłam tam już nie wiem który raz, a zawsze czuję ten niepowtarzalny klimat. Tym razem na otwarciu jarmarku, podczas przemarszu różnych przebierańców na szczudłach, miały miejsce prawdziwe oświadczyny, także sweet. Zaopatrzyliśmy się w słoik smalcu spod Jarocina, a dokładniej z Żerkowa. Smalec ten ponoć dostał złoty medal na jakimś festiwalu, czy gdzieś. Oczywiście, obowiązkowo w korboce i oscypki, a przy okazi o pyszną kawę z gdańskiej palarni. Na paprykaże, jakieś dobre nalewki i miody pitne, czy wina, trochu nie było miejsca w plecaku, ale po cichu liczę, że jeszcze wrócimy na zakończenie…

Ponadto, sporo było załatwiania formalności, przynajmniej w moim wydaniu, w związku ze zmianą nazwiska. No ale w konsekwencji wszędzie już widnieję pod nowym, tylko nie na eltenie, więc dzisiaj to zmienię, mam nowy dowód osobisty, ale cholera, myślałam, że wraz ze zmianą nazwiska trochę lat mi odejmą, a to tak nie działa…Szkooooda…:D a poza formalnościami? Lekarze, lekarze, lekarze. Kontrole probono…Eeee, znaczy…Pro forma…Dentysta, internista, okulista endokrynolog, kardiolog i ginekolog. Ha! A teraz się domyślajcie, który lekarz kogo kontrolował. 😛 i będzie kontrolował, bo wizyty do końca sierpnia poustawiane. W końcu mam czas wreszcie zrobić coś ze skierowaniem do tego Gdańskiego szpitala, więc coś z nim zrobię, choć muszę przyznać, że odkupkać, na razie, po bólu ani widu, ani słychu.

A co u nas, tak poza tym? Droga do netto już poznana i wykorzystywana, ba, mój mąż to już tupci do jakiejś żabki, o której ja tylko wierzę na słowo, że jest i wiem mniej więcej, na jakiej wysokości. Znaleźliśmy w końcu korporację taksówkarską, gdzie zawsze odbierają telefony i dwa razy udało nam się już skorzystać. Dobrze to mieć w zanadrzu, bo nie wiadomo, czy mzk w Malborku nie upadnie, jest taka szansa, bo spółka jest na skraju bankructwa. Pytanie, co z tym zrobi miasto, mamy nadzieję, że nie zlikwidują autobusików, bo Malbork pojawił się w Mobile mpk, więc…prosimy bardzo, zlikwidować długi spółki, bo niebawem opanujemy drogę na przystanek autobusowy, a stamtąd to do każdego raju na ziemi i w niebie bardzo blisko. Na pewno szykuje się jeszcze wyjazd nad morze, sesja fotograficzna w celu sprzedania sukni ślubnej…O Boże, czy ja po ślubie jeszcze w nią wejdę?🤣 i na pewno szykują się goście jeszcze w tym miesiącu.

Tak jak obiecywałam, nic nadzwyczajnego, ale zawsze coś. Kiedy kolejny wpis? Tego nie wie nikt, czasy są niepewne. 😀 dobrej nocy i trzymajcie się ciepło.

PS: Mój mąż poczynił największy postęp z największych postępów. Nagraliśmy dziś coś w duecie, także kiedyś się podzielimy, jak będzie gotowe.

5 odpowiedzi na “Co u nas po przerwie.”

Liczyłem na jakieś fajerwerki, co z okiem? Co z miesiącem miodowym. Jak dietka Michała. Fani się niecierpliwią.

Zbychu, no przeca napisałam, że z okiem na razie dobrze i że dalej działam w sprawie oka, ale najszybciej się tego dowiem końcem sierpnia lub początkiem września. Dieta Michała działa jak natura chciała, raz lepiej, raz gorzej, ale we wszystkie spodnie, spodenki się mieści, czyli chyba dobrze…:D a miesiąc miodowy też udany we własnym mieszkanku, nie jakiś tam wymyślny, bo powyżej napisane sprawunki trochę uniemożliwiły plany wyjazdowe, a z resztą, na razie wyjazdów w dalekie kraje nam nie trzeba, te rozrywki które były wyżej wymienione wystarczyły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink