Dobry wieczór 🙂
Postanowiłam i obiecałam, ale na ten moment sama nie wiem co było pierwsze, postanowienie, czy obietnica, że pisemne niedziele nie znikną. Natomiast z racji tego, że postanowiłam dokumentować twórcze tygodnie w kuchni, na pewno wpisy tekstowe będą zawierały mniej treści.
Trochę czasu upłynęło od ostatniego wpisu tekstowego, a to zwyczajnie dlatego, że we wpisie noworocznym postanowiłam sobie, że jeśli uznam, że nic twórczego nie dzieje się w naszym życiu, czym warto by się podzielić, to po prostu niedziele nie będą się pojawiać, a jeśli będą to ich tytuł będzie zgodny z datą zamieszcznia wpisu. W tym przypadku, druga niedziela marca 😀 no i w zasadzie chyba tego punktu regulaminu, który sobie sama napisałam nie łamię, bo trzy twórcze dni zostały nagrane, dwa pozostałe poleciały na gotowcach, bo jednak zdrowie dalej nie takie, ale te trzy nagrane bardzo mi się podobają, ten kontent idzie w dobrą stronę i chciałabym to polepszyć, ze świadomością, że to nie będzie każdego tygodnia, bo może to dziwne, ale przynajmniej my nie każdy tydzień mamy taką chęć zrobić coś twórczego w kuchni. O ile twórczym można nazwać to wszystko co robiliśmy do tej pory, kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje. Natomiast w samym tym pomyśle, w nagrywanu fascynuje mnie to, że kilka z tych rzeczy robiliśmy jak wiecie z nagrań, po raz pierwszy i sami nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie, dlatego chyba taką frajdę sprawia mi dokumentowanie tego wszystkiego, a zawsze, jak to bywa w moim przypadku trzeba liczyć na coś śmiesznego, czego nawet ja się nie spodziewam, a żyję z sobą już ładnych parę wiosen i, kurdeee, ja rozumiem, przesolić wszystko, ale jajca? 😀 ponadto, bawi mnie to, że nie planuję tego co mówię, a potem, jak uznam, że to byłoby spoko, dobieranie sampli. Dla mnie bomba, to się liczy! Jednak faktycznie, w jakichś tam, powiedzmy, 60, 70% staramy się coś ciepłego przygotować, w ostateczności właśnie jakieś gotowce, na szybko, jeśli doba bywa za krótka i zbyt wiele rzeczy jest do zrobienia w domu i poza nim.
Co tam u nas tak poza wszystkim? A no, kiedy pobyliśmy przez tydzień sami ze sobą po dwóch lutowych wizytacjach gości, postanowiliśmy odwiedzić Warszawę. W Warszawie mieszka nieoceniony mistrz słowa mówionego i pisanego, tylko coś rzadko ostatnio pisze, ale nie sposób się z nim nie zgodzić, że niewidomi, nie mogą, nie powinni, nie potrafią niczego i tak dalej.😂 prawda, Żywku? Oczywiście nie mieszka w tej Warszawie sam i to jest prawdopodobnie zbawienne akurat w tej sytuacji, bo przynajmniej w tej tezie może się na spokojnie cały czas utwierdzać, a tak…Mogłoby to ulec zmianie, a wtedy byłoby mi smutno.🤣🤣🤣🤣 Najgorsze jest to, że nie pozwolono mi tam zrobić niczego, co podchodzi pod jakiekolwiek sprzątanie, zapewne na wypadek właśnie, żeby tej tezy nie złamać. 😀 i powstało nawet słynne wykorzystywane po dziś dzień zdanie: Nie krzycz na mnie, bo zacznę sprzątać. 😀 😀 😀 no cóż, ale za tak udaną wizytę należy sowicie się odwdzięczyć, więc chociaż bardzo się opierali, mówili nieee, nieee, nie trzeba, to zostawiliśmy im sporo zarazków i nasze wirusisko.🤣 Pierwszy raz mi się chyba zdarzyło, żeby pojechać do kogoś w gości i przechorować cały wyjazd. Nie wiem czy w końcu ja kasłając bardziej tym blokiem trzęsłam, czy windy, no nieważne, zdania są podzielone na ten temat, ale mam nadzieję, że przy następnej okazji będę jednak bardziej użyteczna i groźba zakręcenia wody, kiedy tylko wezmę do ręki gąbkę do naczyń już mnie nie przestraszy xd..
Z pozytywnych nowinek, oprócz tego, że zdrowiejemy, zdrowiejemy, wraz z nowym rokiem wskoczyliśmy na listę oczekujących na mieszkanie w urzędzie miasta, z numerem czterdziestym na ponad sto, a z negatywnych? Pierwsze miejsce czeka tam od roku 2018 😛 także grosz do grosza i ten…Ścigamy się, czy szybciej kupimy, czy może jednak dostaniemy cokolwiek. Był plan, żeby kupić suszarkę na pranie, ale zawisł w powietrzu, ze względu na to, że wszystko to teraz zmierza do końca świata, do wiecznego domku, wszędzie tylko ten dotyk, dotyk, dotyk, dotyk i dotyk. No ja rozumiem, że oni wszyscy wiedzą, że jak się nie widzi, to owszem, zostaje dotyk, ale nie w tą stronę. 😀 trzeba będzie po weselu pomyśleć o czymś z apką jednak, taką dziś męską decyzję podjęłam, bo założyłam w końcu spodnie. 🙂 Wczoraj postanowiliśmy nabyć jeszcze dwa gadające gadżety z lumenu i zaopatrzyliśmy się w gadający termometr do ciała i zewnętrzno-wewnętrzny do temperatury pomieszczeń, oraz tej na zewnątrz. Rozmyślam też nad metkownicą brajlowską, chociaż wiem, że w czasach, gdzie wszystko można zczytać telefonem to takie trochę przestarzałe rozwiązanie, ale dla leniwych? Chyba całkiem nadal się sprawdzające, ewentualnie korzystać z jednego i z drugiego.
Ostatnio znowu mam smaczek na filmy z audiodeskrypcją i obejrzałam trochę fajnych pozycji jednym ciągiem. Z kolei do książek na razie mnie nie ciągnie w ogóle, ciekawe, kiedy się to zmieni? Nie wiem, za to Aleks w tym właśnie momencie, czego po raz pierwszy jestem świadkiem, za naszej bytności razem, słucha książki czytanej przez pana Macieja Sztura. Książki, na podstawie której zrobiony został serial – Król. O, właśnie, apropo seriali, sezon trzeci Rojsta na netfliksie w ogóle mnie nie rozczarowuje, trzymają poziom, przynajmniej według mojej opinii, czego nie można zazwyczaj powiedzieć o jakimkolwiek kolejnym sezonie jakiegoś serialu, czy kolejnej, nowej części filmu. Tak jak w wypadku kogla mogla, czy Belfra.
Od przyszłego weekendu zaczynamy chodzić na siłownię. Na razie chyba tylko raz w tygodniu, bo to przy okazji uczestniczenia w zajęciach zumby przez moją siostrę mamy ten zaszczyt, ponieważ w sali obok znajduje się siłownia, więc przy okazji skorzystamy. Przez to paskudne choróbsko, co drugi tydzień trzyma, troszkę spadłam na wadzę i teraz, byle to utrzymać i iść dokładnie w tą stronę, schodami w dół. A, wiecie? Sama sobie wymyśliłam fajną nominację, którą postaram się zamieścić w przyszłym tygodniu. Na ten moment, to chyba wszystko czym chciałabym się z wami podzielić i będę się żegnać, ale na koniec wpisu mam prośbę. Jeśli macie chęci, to wrzućcie mi w komentarzu, albo na prib, przepis na jakieś proste ciasto, na początek proste, z użyciem miksera i potem piekarnika. O, no i może, jak macie, na zupkę serową z klopsikami, albo z grzankami. Co bym miała na swoje twórcze tygodnie w kuchni. Tymczasem, do następnego napisania.