Kategorie
Wpisy tekstowe

Pan od Muzyki.

Cześć!

Słuchajcie. Wczoraj miałyśmy z Anorcią straszną ochotę coś obejrzeć. Najpierw nadrobiłyśmy zaległości
w dwóch serialach, a potem… A potem namyślałyśmy się długo. I namiętnie, 😀

Ale w końcu padło, najpierw na Pokot. Chciałyśmy się przekonać, czy ten film jest rzeczywiście taki zły,
jak go malują, bo słyszałyśmy o nim same najgorsze rzeczy. Ale okazało się, że nie. Kurcze, naprawdę nie!
Film godny polecenia, ale nie o nim tutaj, w tym wpisie.

Kiedy skończyłyśmy z Pokotem, miałyśmy ochotę na coś jeszcze. No, więc przejrzałyśmy nowe filmy, w wypożyczalni
dzdn, no i … Padło na Pana od Muzyki. Po części dlatego, że kiedyś w liceum, oglądałam go z klasą.
I to, nie zgadniecie na jakiej lekcji. Na … Uwaga! Religii! 😀 W ogóle, w liceum na lekcjach Religii
oglądaliśmy różne, dziwne rzeczy, nie związane w większości z gatunkiem tych lekcji. Na przykład: Chce
się żyć, Nietykalni. No dobra, można po jakimś głębszym filozofowaniu odnieść się tam do ja wiem? Nawiązań
religijnych, ale … No, dobra. Nieważne.

Więc kiedy w końcu włączyłyśmy sobie ten film, to strasznie się wciągnęłyśmy. A ja to nawet tak, jak
bym oglądała to pierwszy raz. Bo wiecie. W liceum, to była … Taka trochę … Kicha audiodeskrypcyjna.
Znaczy, kiepsko było mi to opowiedziane i … Ta kobieta, która robi audio, też nie jest jakaś tam zachwycająca,
z samej barwy głosu, ale dobra. Jest lepsza od tej mojej licealnej kichy. Nawet nie pamiętam, kto mi
wtedy opowiadał i w której to było klasie.

Ale, jeśli ktoś z was jeszcze nie oglądał tego filmu, to polecam. Film tak bardzo mnie poruszył, na nowo,
że ja nie jestem nawet w stanie składnie go zrecęzować. W połączeniu z muzyką, zrobił na mnie takie wrażenie,
że … Szok w trampkach. Szał macicy na ulicy, nie wiem jak to nazwać. Ale płakałam na końcu. Płakałyśmy
obie, z Anorcią. Bo końcowe sceny, w połączeniu zpiękną muzyką, poruszą chyba nawet kamień.

W związku z tym, żeby wam przybliżyć film, pozwólcie, że tym razem, posłżę się recęzją, wygrzebaną z
internetu. Bo ja wam mówię, że jestem w takim szoku nadal, iż chyba mogłabym coś pogmatwać, pkręcić,
pomieszać.

"Pan od muzyki" porównywany jest z innym wielkim przebojem francuskiej kinematografii, a mianowicie "Amelią" Jean-Pierre'a Jeuneta. I jest tu coś na rzeczy, bo debiutancki film Christophe'a Barratiera będący remakiem "Słowiczej klatki" Jeana Dreville'a wpisuje się w konwencję tak zwanych "filmów optymistycznych", mających w sobie coś z bajki, gdzie dobrzy zostają nagrodzeni, a źli ponoszą sprawiedliwą karę.

Bohaterem filmu jest niespełniony, zakompleksiony muzyk, który podejmuje pracę w szkole dla trudnych dzieci. Nie wiadomo, przez co przeszedł Clement Mathieu, ale nie były to raczej doświadczenia zbyt optymistyczne. Przekraczając bramę placówki, nauczyciel ma przeczucie, że teraz może być tylko gorzej.
Intuicja na szczęście go zawodzi. W miejscu o znamiennej nazwie "Dno stawu", gdzie na agresję odpowiada się agresją, w myśl zasady "akcja-reakcja", będzie miał ważną rolę do spełnienia.
"Łysol" (takie przezwisko nadają mu chłopcy) przyglądając się metodom wychowawczym bezwzględnego dyrektora, postanawia w inny sposób zdobyć zaufanie uczniów. Zakłada chór, aby dotrzeć do serc i umysłów małych łobuziaków. Jest wśród nich sierota czekający w każdą sobotę pod bramą szkoły, wierząc, że pewnego dnia zabierze go ojciec, zdemoralizowany przestępca i wielki talent wokalny – perła, którą wyławia Clement Mathieu. W chórze każdy z nich ma swoje miejsce, znajdzie się nawet ktoś, kto będzie pełnił niewdzięczną rolę pulpitu.

Lepiej bym tego nie opisała. Ale, to tylko fragmencik recęzji, którą znalazłam. W każdym razie, pewnie
znajdzie się większość takich, która ten film już widziała. Bo jest stary. Ale cóż, i tak polecam. Sama
chętnie będę do niego wracać.

Pozdrawiam!

Kategorie
Wpisy tekstowe

Operator numeru alarmowego 112, słucham? Halo!

Był to czwartek w zeszłym tygodniu. Budzę się, i jak to ja mam w zwyczaju, jeszcze na pół przytomna, pierwsze co robię, biorę do ręki mojego iphonka, odblokowuję ekran i pierwsze co zawsze słyszę, to godzina. I wtedy wiem: Aha, mogę jszczę spać. Albo: Matko bosko częstochowsko,… Trzeba wstawać i to szybko. W tamten czwartek, wyłoniła się właśnie ta druga wrsja, tylko, taka bardziej … Hmmm … Obelżywa? 😀 Zawsze jak idę spać, to telefon zostawiam w trybie samolot, bo budzi mnie nawet wibracja na wyciszeniu, nie mówiąc już o tym, że nie daj Boże ktoś by mi zadzwonił, zadryndolił, zadzyndzolił, zabiłabym na miejscu, hhhahaha 😀 No, więc, odsamolotowuje mój telefonik, i nagle? Cisza. Wręcz grobowa. Voice ovr, pomimo godziny dziesiątej, ponad, kopnął mnie w zad i poszedł spać. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego? I co się z nim stało? Stukam trzema palcami dwa razy we kran? Nic. Klikam trzy razy homem, nadal nic. Przykładam głośniczek telefonu do ucha? No i słysze, takie, ja wiem? Takie szumienie, ono zawsze jest, jak telefon jest na odblokowanym ekranie, więc myślę? Nie rozładowałeś się, skubańcu. Klikam sobie przyciskami od głośności, bo myślę, może wyciszyłam dźwięk na maksa? Dalej, pieprzone, nic! Aż tu nagle, słyszę, że telefon, jakimś cudem, łączy się z numerem 112. Słuchajcie, dosłownie wbiło i sparaliżowało mnie w łóżko. Zabrakło mi powietrza w gardle i logicznego myślenia. A nie, przepraszam, lawina myśli bez ładu i składu leciała w takim tempie: Boże, kurwa, co ja mam zrobić? Jak to rozłączyć? Kurwa, ja pierdole! Co teraz? Co teeraaaz! Próbuję przytrzymać power, żeby się wyłączył, nie idzie, power i home razem, nie idzie, i nagle, słyszę: Operator numeru alarmowego 112, słucham? A ja chyba nawet nie oddychałam. – Halo! Słucham! Jest tam kto? Ja nadal milczę! I nagle, ku swojej uldze, usłyszałam, że ta pani, po drugiej stronie, bo była to kobieta, odkłada słuchawkę. Caluśka, calusieńka na zewnątrz i wewnątrz się trzęsłam. Na szczęście, mój najstarszy siostrzeniec, któy z nami mieszka nie był w szkole. Lecę jak na złamanie karku, mało nóg nie połamałam wyskakując z łóżka. – Jezus Maria, Mateusz, Mateusz, pomóż, coś się … yyyy, coś się … Z telefonem mi … Dziadossstwo się … Zepsuło, zamilkło, zadzwoniło na 112!
– yyyy, co? Weź się uspokój, bo padniesz mi tu zara, aż blada jesteś.
– No, więc powoli, najspokojniej jak tylko mogłam, wytłumaczyłam młodemu, prawie siedemnastolatkowi co się stało, i wspólnymi siłami, a właściwie to jego siłami, bo mi już je odebrało do końca dnia, naprawił voice overa. Do dzisiaj nie wiem, co z nim było nie tak. Jakieś pomysły? 😀

Ps: Mam nadzieję, że mandat mi za to nie grozi, że mnie jakoś nie namierzą, xd

Pozdro 600!

EltenLink