Kategorie
Myślnik niedzielny

Niedziela siódma.

Dobry wieczorek wszystkim czytającym. Znaczy…Wieczorek w obecnej chwili pisania 😛
Witam się z ochmistrzowskiej kwatery 😀 ciężko było, ale się tu w końcu po tygodniu przewożenia, przenoszenia, udało wszystko zmieścić i w końcu tu zamieszkaliśmy. Przez cztery ostatnie dni gościliśmy moją ukochaną teściową…Ach, ile bym dała, żeby moja mama była taka jak teściowa…No w każdym razie, zakupów zrobiliśmy niesamowicie dużo, wiadomo, na start potrzebne jest wszystko. Od garów, po chemię i jedzenie.
No ale…Najważniejsze…Ci co szczerą modlitwę odprawiali, to wymodlili ekspres, stoi już wdzięcznie na blacie, razem z czajnikiem i mikrofalówką. 😀 tak tak, po dzisiejszym dniu chyba mogę powiedzieć, że chłopa ogarniam. Chociaż dzisiaj rano coś za mocno, albo za słabo, wsunęłam mu tackę ociekową i nie chciał mi zrobić kawy, a w związku z tym, że nie miałam czasu już zastanawiać się, o co mu chodzi, bo przecież kawy miał wsypanej na fula, fusy wyczyszczone, woda zalana do pełna, no to, zwyzywałam dziada na czym świat stoi i wyszłam z domu na obiad do rodziców.😂😂😂 a skubaniec tak się przestraszył, że jak przyszli do nas dzisiaj goście i próbowałam jeszcze raz na spokojnie ogarnąć robienie kawy, to ani raz się nie zająknął. No i dobrze, niech wie, kto w domu rządzi. 😛 no ale okazało się, że coś z tą tacką było nie tak. Musiałam pewnie źle włożyć, jak wylewałam skropliny.
Mieszkanie mieści się ogólnie na drugim piętrze i jest mieszkaniem środkowym, więc spoko. Z góry, z dołu i z boków będą w zimę grzać, a to już przetestowane, bo wcześniej mieszkała tu nasza znajoma. Przy tej pogodzie, która jest obecnie, duszność wlewa się przez balkon niesamowita, chociaż trochę popadało i poburzyło, nie powiem. W chwili kiedy to piszę zrobiło się chłodniej i przyjemnie zawiewa. A co do sąsiadów…Ciężko stwierdzić…Chyba są spoko, bo po piątkowej parapetówce, gdzie pili wszyscy, prócz mnie i ciężarnej dziewczyny siostrzeńca, żadnej policji nie wezwano 😀 zresztą, niektórzy sąsiedzi też nie są tu najcichsi, a ich psy po nocy to już w szczególności 😀 ale…No może nie róbmy sobie wzajemnie problemów 😀
A teraz przejdźmy do sfery nieco bardziej uczuciowej. Cóż, chyba oboje czujemy się tu jeszcze nie do końca jak u siebie, a bardziej jak goście, pewnie to kwestia przyzwyczajenia, wiadomo. Nie mniej cieszy i w naszej sytuacji może ciutkę przeraża fakt, że wreszcie odpowiadamy sami za siebie. Przeraża pewnie ten brak umiejętności niekiedy w najprostrzych czynnościach, ale to też minie z czasem, kiedy nabędzie się wprawy. Trasa panowana na tip top, a jednak dziś dwa razy się zgubiliśmy i byliśmy na siebie wściekli. Zupełnie niepotrzebnie, bo to przecież będzie się zdarzać, ale co poradzić, kiedy chce się być najlepiej perfekcjonistą już, od razu, teraz, bo przecież po to się z tego domu wyszło. Po drugie odczuwamy, no nie da się ukryć, że coś się naprawdę zmieniło. Niby kilka dni, ale to się dzieje na serio i mnie, osobiście, trochę tęskni się za domowym rozgardiaszem, za psem mimo że pewnie będę tam na początku codziennie choćby po to, żeby ćwiczyć chodzenie, a jak nie, to chociaż co drugi dzień. Aleksik jest w dużo gorszej sytuacji, bo do niego do domu będziemy jeździć co kilka miesięcy, a dobrze wiem jak brakuje mu domu, tych odgłosów, które na wsi niesie za sobą lato, co to je gdzie niegdzie we Wrocławiu można też spotkać, a w Malborku jakoś nie 😛 chociaż, nie…Stop…U nas na balkonie słychać jerzyki dokładnie tak, jak na blogu Marolka, także, rozwijamy się 😀 ale mówiąc tak na poważnie…Aleksowi jest nieporównywalnie trudniej, bo od kiedy pamięta mierzy się z lękiem uogólnionym. Bardzo się to nasiliło po przeprowadzce, chociaż i u mnie w rodzinnym domu bywało, ale epizody były bardzo rzadko i bardzo skutecznie to ukrywał. Na razie pomaga zapisana hydroksyzyna, ale w razie czego, możliwe, że nie obejdzie się bez konsultacji z psychiatrą. Dzisiaj mieliśmy szczytowe apogeum nerwicowe z obu stron. Ja wściekałam się, że tak wolno mi idzie szykowanie śniadania, bo niby wszystko sama w szafkach układałam, ale cholera nie mogę jeszcze spamiętać gdzie było to, a gdzie tamto, metrarz domu bardzo prosty, ale chcę coś szybko wziąć z lodówki, no i kurwa…Gdzie ona stała? Wiem doskonale, że Aleksowi to nie pomaga, bo jeszcze bardziej go to stresuje i pewnie ten poranny stres nas dzisiaj zgubił na trasie. Zdaję sobie sprawę, że w tym wypadku muszę być tą silniejszą i oczywiście zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby tak było, ale ja też potrzebuję czasu, żeby wyrzucić z siebie pewne nawyki, które mi zostały z domu, a to pewnie zajmie dość dużo czasu. Przykładowo, byliśmy umówieni dziś na obiad i obudziliśmy się dość późno, więc ja chciałam zrobić wszystko jak najszybciej, bo w domu zawsze było tak, że trzeba zrobić wszystko szybko, żeby przypadkiem nie dostać opieprz, a dlaczego jeszcze nie pościelone, a dlaczego tu nie powycierane, a to jest źle, a na zakupy to tylko teraz, bo potem obiad, a potem telewizję muszę pooglądać…No i niby wiem, że w zasadzie kto mnie teraz goni? Kto mi patrzy na ręce? Nikt, ale to nie takie proste. Także wybacz mi Misiu, że dzisiaj nie byłam dla ciebie wystarczającym wsparciem i może się tak jeszcze zdarzać, ale staram się nad tym pracować.❤❤❤
W tym tygodniu musimy ogarnąć sobie drogę do śmietnika, no bo nie jest najprostrza, chociaż to tylko wydawałoby się za blokiem, no i okaże się, czy tu po wypróżnieniu kosze zamieniają się miejscami, czy może jednak nie, bo u nas w bloku o dziwo nie. Po drugie internet, trzeba tu podłączyć jakowyś dobry, szybki i najlepiej nie za miliardy monet 😀 więc jutro się tym zajmiemy. No i oczywiście droga do netto i sporzywczaka tu nieopodal, a potem do Łodzi na wypad ze znajomymi. No a po powrocie, powolutku będziemy ogarniać kuchenkę i próbować cokolwiek gotować. Wczoraj Aleks gotował z pomocą mamy pierwszy raz makaron i stwierdził, że chyba drugi raz dałby radę.
A na koniec powiem wam, że wprowadziłam selekcję komentarzy na blogu, bo szkoda, żeby za cenę 300 komentarzy mieć pod wpisem śmietnik, wszystko i nic i wchodzić w bezsensowne dyskusje, czy kwiatek pasuje do kożucha. Bezsensownie dałam się prowokować dwum starszym panom i to mi dało do myślenia 😀 Wszystkie niedziele dokładnie przejrzałam i komentarze pozytywnie motywujące zostawiłam. 🙂
Na ten moment życzę dobrej nocy i do następnego. 🙂

12 odpowiedzi na “Niedziela siódma.”

Ooo, super, że umiecie trasę i idziecie pomału do przodu ze wszystkim innym. U mnie mikrofala, ekspres i czajnik też są blisko siebie. Zrozumiałam, że u Ciebie tak właśnie jest. 😀

Super. Tak trzymać. Aż sobie przypomniałem moje początki na mieszkaniu. Raz przez roztargnienie zostawiłem torebkę pieprzu cayene na włączonym wcześniej palniku kuchenki elektrycznej. Po pięciu minutach wszędzie czuć było dym o właściwościach gazu pieprzowego. Jak na dobrej kibolskiej zadymie 😀

Kasia apropo komentarzy. Rozumiem, że jak byłaby u ciebie impreza i ktoś w trakcie dyskusji przy stole zaprezentowałby poglądy przeciwstawne do twoich to go z domu wyprosisz, tak?

Kasia a teraz poważnie. Co do lęków Aleksa. Można mieć na nie duży wpływ i walczyć z nimi bez leków albo wspomagać się farmakologicznie w minimalnym stopniu. Dzięki ćwiczeniom Aleks może doprowadzić do tego, że w ogóle lęki ustopią, albo będzie je kontrolował. Taki lęk to nic innego jak uruchomienie alarmu w mózgu, że jest stan zagrożenia, którego w rzeczywistości nie ma. Ponieważ jest stan alarmowy organizm przygotowuje się do ekstremalnego wysiłku, dlatego, napięcie mięśni, akcja serca przyspiesza, ciśnienie wzrasta, oddech coraz szybszy co w rezultacie prowadzi do hiperwentylacji i ataku paniki. Człowiek wpada w błędne koło tworząc określone nawyki, czyli zaczyna unikać miejsc gdzie wystąpił atak lęku bo jest przekonany, że tam lęk znowu się pojawi. W taki sposób powoli sam się wyklucza z życia. Jest aplikacja na ios i android, którą bardzo polecam. Nazwa aplikacji: Stamina. Aplikacja używana jest przez nurków schodzących pod wodę bez butli na wstrzymanym oddechu, biegaczy, kolarzy i osoby potrzebujące relaksu. Ćwiczenia można wykonywać leżąc, siedząc, w domu, w autobusie, itd. W aplikacji mamy 2 tabele treningowe: O2, i CO2. Trening polega na naprzemiennym wstrzymywaniu oddechu i oddychaniem swobodnym. W tabeli ustawiamy czas na wstrzymany oddech czyli 40 sekund albo więcej bo to już zależy od konkretnego ćwiczącego i 1 minutę na swobodne oddychanie. Zaznaczami ilość rund: 8, 12, itd. Wciskamy przycisk rozpocznij trening i aplikacja głosem mówi nam co mamy robić. W tabeli CO2 czas swobodnego oddychania się skraca z minuty do 5 sekund. Czyli mamy: wstrzymany oddech 40 sekund potem minuta oddychania, następnie 40 sekund wstrzymanie, potem 50 sekund oddychania, itd. Gdy poczujemy, że 40 sekund wstrzymanego oddechu nie jest dla nas problemem, zmieniamy w tabelce na 50 sekund. Gdy to jest za mało, znowu czas na wstrzymany oddech przesuwamy. Co dają te ćwiczenia osobom z lękiem? Powodują, że spowalniamy organizm. Oczywiście ćwiczymy codziennie najlepiej 3 razy, rano O2, w ciągu dnia CO2 i wieczorem O2. Gdy czujemy narastanie lęku, obojętnie gdzie jesteśmy, siadamy i wykonujemy tabelkę. Każde dłuższe wstrzymanie oddechu powoduje, zwolnienie akcji serca, obniżenie ciśnienia i w ten sposób blokujemy lęk i mamy pełną kontrolę nad mózgiem. Jeszcze jedno, musimy nauczyć się ignorować lęk. Ignorancja jest największym wrogiem nerwicy lękowej. Jeśli gdzieś jedziemy, idziemy i nagle ogarnia nas lęk, nie wycofujemy się tylko reinterpretujemy swój stan mówiąc sobie, że nic nam nie grozi, nie stracimy kontroli, nie umrzemy, nie zemdlejemy, itd, że nawet jeśli lęk wystąpi to minie. Każde wycofanie się buduje złe nawyki o których wspomniałem wcześniej. Ćwicząc z aplikacją możemy doprowadzić organizm do bycia na wstrzymanym oddechu nawet przez kilka minut a to zupełnie nas uspokaja i blokuje kompletnie te cholerne lęki.

Piecberg, nie, nie wyproszę, ale jednak jeśli uważam, że wpis jest fajny i sporo komentarzy pod nim też, a wiele nie dotyczy wpisu tylko jest wzajemną przezbywaniną, która do niczego nie doprowadzi, to niepotrzebne mi są te komentarze 😛 spierać się można na priv. Ja też jestem osobą, która nie należy do takich, co to dygną z szacunku, tak w cudzysłowiu, lubię rzucić kurwą ostro, bo jestem raczej extrawertyk bardzo impulsywny, więc no…Po co się denerwować 😀 chociaż nie uważam, że przez to jestem złą osobą, bo wrażliwość i empatia grają u mnie pierwsze skrzypce. To jak w tym momencie wyglądają komentarze pod moim wpisem, bardzo mi się podoba, bo są rzeczowe, nikt nic nikomu nie próbuje udowodnić, pociskać pierdół i taki miałam zamiar utrzymać porządek. A twoje komentarze, dwa poniżej, bardzo przydatne, rzeczowe i dziękuję, takie lube 😀

Hazel96, dokładnie tak, czajnik po środku, po jego lewej ekspres, po prawej mikrofala. 🙂 posiłkujemy się rozgałęźnikiem, bo ni ma tyle gniazdków 😀 no ale co…Kawy ma nie być? Nigdy w życiu, prędzej mikrofala na balkon pójdzie, hahahaha.

Marolk, ojoj. To nie zazdroszczę, ale powiem ci, że przede mną jeszcze pewnie nie jedna taka zadyma 😀

Początki nie są łatwe, coś o tym wiem, ale w końcu uświadomisz sobie, że naprawdę jesteś u siebie i to twoje gniazdko, w którym ty ustalasz zasady, nie tam żadna mama, teściowa czy inna ciotka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink